Gdy wyjeżdżałem z Polski do Holandii trochu byłem przerażony bo ani w ząb nie znam holenderskiego. Również z innymi językami raczej byłem na bakier. Podstawowy angielski to za mało by porozumiewać się z kierownictwem, czy poradzić sobie w urzędzie. Wyjechałem z nadzieją że jakoś to będzie, być może się przełamię i nauczę języka? A może nie będzie mi potrzebny? Na miejscu okazało się, że niepotrzebnie się martwiłem, gdyż dookoła jest pełno Polaków z którymi mogę porozumiewać się w języku ojczystym. Holenderski rynek pracy zatrudnia całe mnóstwo Polaków, którzy zwyczajnie są tańsi w utrzymaniu i wynagradzaniu niżeli Holendrzy a nawet imigranci z innych państw. Plusem polskich pracowników w Holandii jest także tymczasowość, niewielu zostaje tu na stałe, większość pracuje i mieszka okresowo na czas kontraktu, czy jest to pół roku czy rok, ale jednak zamknięty czas. Brygadzista naszej ekipy produkcyjnej tez jest Polakiem, tym samym wszystkie instrukcje i polecenia wydawane są po polsku. Nie muszę znać języków by się dogadać w pracy, co więcej zakwaterowanie także mam z Polakami. Sklepy są samoobsługowe i nic więcej mi nie trzeba. Po kilku miesiącach przyuczyłem się co nieco holenderskiego w podstawowych sytuacjach życia codziennego daję sobie radę. Mając kolegów Polaków mogłem liczyć nie tylko na ich pomoc w razie potrzeby, wzajemną naukę tutejszego języka ale przede wszystkim pewność siebie.