Dobrze jest móc samemu wybrać sobie prace zgodną z własnymi predyspozycjami i preferencjami. Rzadko jest to realne, chociaż w pracy za granicą jest to pewien wyróżnik. Gdy napotkałam na ofertę pracy przy montażu elementów elektronicznych pomyślałam ze być może to praca dla mnie. Inne oferty pracy w Holandii wymagały albo szczególnych kwalifikacji albo umiejętności, bądź znajomości języka. Tutaj nie było wymogów poza zdolnościami manualnymi, estetyką i rzetelnością oraz motywacją do pracy. Zależało mi szybko zarobić jak najwięcej pieniędzy. Miałam wówczas spory dług do spłacenia, co za tym idzie priorytetem było wynagrodzenie, byłam gotowa wyjechać z kraju do ciężkiej fizycznej pracy. Na miejscu okazało się ze poza tym iż praca jest nudna na dłuższą metę to jest lekka i przyjemna, a przy tym sporo płatna. Już po dwóch miesiącach uwolniłam się od kredyt. Dodatkowo brałam nadgodziny, bo po cóż mi był czas wolny skoro nikogo w Holandii nie znałam, nie miałam co robić po pracy a każde wyjście z kwater powodowało wydatki. Tym samym nie będąc zmęczona pracowałam o wiele więcej niżeli pełen etat. Niestety drugi raz w to samo miejsce już mi nie udało się wrócić. Bądź co bądź to loteria. Po pół roku postanowiłam znów poszukać podobnej pracy. Wydawało mi się iż trafię na podobne stanowisko, zwłaszcza iż legitymowałam się już pewnym doświadczeniem na linii montażowej. Tym razem wyjechałam do Holandii pełna optymizmu, a wróciłam stosunkowo szybko, gdyż praca okazała się o wiele trudniejsza i bardziej męcząca. Nabawiłam się już w miesiąc bólu nadgarstków. Musiałam zrezygnować, zwłaszcza iż mi już pieniądze nie były tak potrzebne jak podczas poprzedniego kontraktu zagranicznego.